OPIS FABUŁY:
Louisa Clark to dwudziestosześciolatka, która właśnie straciła pracę w kawiarni "Bułka z Masłem". Jej rodzina nie ma dobrej sytuacji materialnej, więc liczy się dla niej każdy grosz. Lou szuka więc sobie nowego zajęcia, ale szybko okazuje się, że w żadnej pracy nie radzi sobie za dobrze. W końcu jednak dostaje propozycję opieki nad młodym bankierem...
Will Traynor jest młodym mężczyzną, któremu wypadek odebrał całe życie. Od dwóch lat jest przykuty do wózka, sparaliżowany od szyi w dół i niezdolny do samodzielnego życia. Wszystko wydaje mu się błahe i pozbawione kolorów. Do czasu, gdy poznaje Lou...
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
"Zanim się pojawiłeś" jest tak popularną książką jak "Gwiazd naszych wina" kilka lat temu.
Mnóstwo osób oglądało film, a jeszcze więcej czytało książkę, która zbierała tak fantastyczne opinie, że wydawało mi się, iż to naprawdę wielkie arcydzieło, którego tylko ja nie przeczytałam.
Te wszystkie OCH-y i ACH-Y, ten cały zachwyt i podziw były nie do zniesienia sprawiły, że i ja postanowiłam poznać historię Lou. Kilka tygodni temu cała blogosfera, mówiąc kolokwialnie zapchana była recenzjami tej książki. Kiedy wchodziłam na książkową grupę na Facebook'u przelewała się ona od nadmiaru opinii o tej powieści. Szczerze? Miałam dość. Ile razy w ciągu tygodnia/dwóch tygodni można czytać recenzję tej samej książki? Zwariować można!
Tak, więc dziś zapraszam Was na zapewne setną recenzję "Zanim się pojawiłeś"!
Nie no żartuję! Znaczy się- recenzja będzie, ale uwaga-nie będzie ona znowu tak panegiryczna(ACH! Dziękuję pani polonistce za takie słowa) przesłodzona i pochlebna, jak pewnie myślicie :D
MOJA OPINIA:
Na okładce powieści napisane jest "Najpiękniejsza historia miłosna ostatnich lat!". Wiecie, co? W cztery litery niech sobie wsadzą taki cytat! Większość ludzi po przeczytaniu takiego zdania od razu pomyśli, że to jakieś typowe romansidło z mdłymi postaciami, z cukierkami, tęczą i amorem w pieluszce latającym w chmurkach, ale to nie jest prawda!
No, po części......
Zacznę może od bohaterów.
Louisa Clark to bardzo pozytywna postać, która urzekła mnie swoim stylem życia i charakterem. Jest to bardzo radosna osoba,-taki promyczek szczęścia- starająca się dostrzegać w świecie to, co najlepsze. Lou to kobieta niezwykle otwarta na nowe znajomości, życzliwa dla ludzi i niezwykle gadatliwa! Do tego jest naprawdę dobrą córką i dziewczyną-czuła, opiekuńcza i troskliwa. Myślę, że Lou to taka postać, która zdobywa serce czytelnika od pierwszych stron, aczkolwiek nie wszystkim przypadnie ona do gustu. Ma swój własny, oryginalny, dość ekscentryczny styl ubierania się i zachowania. Jej charakter może niektórym wydawać się zbyt infantylny, a nieumiejętność zmiany swojego życia na lepsze-spełniania marzeń lub brak ambitnych planów-może stawiać ją w świetle fajtłapy życiowej.
Will Traynor to dla mnie tak skomplikowana postać, że już nawet przestałam się starać go zrozumieć. Will jest bardzo młody, więc całe życie ma przed sobą, ale niestety nie może w pełni z tego życia korzystać. Nieszczęśliwy wypadek posadził go na wózku inwalidzkim z cewnikiem przy boku i stałym opiekunem. Musicie przyznać, że to nieciekawa perspektywa dla kogoś tak młodego.
Jego historia jest niezwykle smutna i wywołuje w czytelniku współczucie. Dlatego rozumiałam wybór Willa, wiedziałam, dlaczego nie ma już sił na dalszą walkę, dlaczego chce się poddać i w pełni to akceptowałam.
Bardzo tego bohatera polubiłam i....oddałam mu serducho!
Patrick-chłopak Lou to taki dupek jakich mało! Boże, jak ja go nienawidzę!
Dobra dość już o bohaterach, bo trochę by mi zeszło zanim bym wszystkich opisała, ale uwierzcie mi, że każdy z nich ma w tej powieści coś do powiedzenia.
Styl autorki. Jojo Moyes piszę naprawdę przyjemnym językiem, książkę czytało mi się bardzo dobrze i pomimo tego, że zajęło mi trochę dotarcie do ostatniej strony, to podczas lektury nie nudziłam się, a niektóre dialogi bardzo mnie rozbawiły.
Akcja w tej książce nie pędzi na łeb na szyję, ale ludzie-jakby nie patrząc to przecież romansidło, więc nie oczekujcie w nim jakichś niesamowitych zwrotów akcji. To prawda, że w książkę trudno jest się wgryźć i są w niej chwilowe, dosłownie dwu/trzy stronowe fragmenty nudy, ale wydarzenia, która rozwijają się później rekompensują ten słaby początek.
Pomysł na fabułę nie jest niczym oryginalnym. Jest wątek miłosny połączony z chorobą i problemami rodzinnymi-było? Pewnie, że było!
Dlaczego więc, pomimo tej schematyczności, "Zanim się pojawiłeś" podobało mi się? Dlatego, że autorka pokazuje nam codzienne problemy zwykłych, jak to się mówi szarych ludzi w sposób bardzo ciekawy, trafiający do głów i serc czytelników i dający dużo do myślenia.
Jojo Moyes przedstawia nam miłość rodzicielską, siostrzaną i tą do drugiej osoby w sposób piękny. Kiedy czyta się o sporach i o kłótniach, ale dostrzega się to uczucie, które jest naprawdę silne, a nawet niektórym daje powód do życia, to aż się czytelnikowi ciepło na sercu robi.
Do tego w powieści znajdziemy ważne fragmenty o ludziach, którzy tracą pracę, którzy czują się bezużyteczni. Bardzo się cieszę, że poruszono tu ten wątek, gdyż pokazuje to młodym ludziom, jak ważna w życiu człowieka jest praca i to nie tylko dlatego, że jest źródłem utrzymania, ale również dlatego, że daje nam poczucie wartości, stabilizacji, a czasem-nawet bardzo często-szczęście.
Mogłabym jeszcze napisać o tym, co działo się w psychice poszczególnych bohaterów, jak reagowali oni na nieszczęście Willa, ale 1. ten post byłby o wiele za długi 2. nie wypowiadam się na tematy, o których nie mam pojęcia. Bo powiedzmy to sobie szczerze-co ja wiem o ludzkiej psychice w obliczu takiej tragedii??
"Zanim się pojawiłeś" nosi plakietkę romansu i owszem mamy tutaj przewidywalny związek miłosny i niekiedy słodkie, urocze sceny, ale nie tylko. Dostajemy znacznie więcej i właśnie ze względu na to "więcej" warto sięgnąć po tę książkę. Mamy tu pokazaną walkę o życie, próby zaakceptowania wyborów innych i dorosłość. Ta powieść to nie jest kolejna młodzieżówka z nastolatkami jako głównymi bohaterami, ale dojrzałymi ludźmi, którzy muszą podejmować decyzję i ponosić konsekwencje swoich czynów.
"Zanim się pojawiłeś" jest dobrą książką, naprawdę chwytającą za serce. Co prawda nie płakałam przy niej, ale gdzieś tam łezka w oku się zakręciła. Bohaterowie są naprawdę świetni, wątek miłosny również mi się podobał, bo pomimo tego, że fabuła była schematyczna, to ten wątek był inny, oryginalny i przepiękny!
Uważam jednak, że "Me before you" nie zasłużyło na cały ten rozgłos jaki dostało. Zbudowano po prostu wokół niego otoczkę najwspanialszej książki ostatnich kilku miesięcy, która przyniosła mu popularność i sławę. Czytelnicy-również i ja-dali się złapać w tani chwyt marketingowy i oto jest-6 milionów sprzedanych egzemplarzy i podejrzewam, że drugie tyle biletów kinowych!
"Zanim się pojawiłeś"polecam zwolennikom romansów, powieści obyczajowych, a jeśli podobało Wam się "Love, Rosie" lub "Gwiazd naszych wina" to również ta książka jest dla Was.
Po raz ostatni już mówię, że powieść Jojo Moyes ma wiele zalet i jest naprawdę piękną historią, ale zdecydowanie NIE ZASŁUŻYŁA na aż taką sławę jaką ma.
OCENA KOŃCOWA:
FABUŁA: 8/10
BOHATEROWIE: 10/10
STYL AUTORA: 8/10
OPRAWA WIZUALNA: 8/10
Wynik końcowy: 34/40
Czytaliście, a może dopiero planujecie albo w ogóle nie macie ochoty sięgać po tę książkę? Czekam na Wasze odpowiedzi i opinie na temat tej powieści w komentarzach.
Piszcie śmiało i dużo-podyskutujmy!
~Marta
Podrzędnie rozpracowana recenzja ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam film i... mi wystarczy ;D Niech sobie będzie dobre gdzieś indziej, bo... pewnie skończyłoby ze średnią oceną na moim blogu XD Nie są to moje klimaty.
drewniany-most.blogspot.com
Myślę, że film w zupełności wystarczy :D
UsuńPo co się denerwować? :D
Z chęcią zajrzę na bloga-dziękuję za link.
Pozdrawiam!
Książki w prawdzie nie czytałam, ale obejrzałam film i urzekła mnie Emilia Clark w roli głównej. Przyjemnie się go oglądało, chociaż trochę się dłużył, ale ponieważ wątpię, by książka mnie czymś zaskoczyła, nie planuję po nią sięgnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZanim przeczytałam książkę obejrzałam film i byłam nim zauroczona. Sam i Emilia zrobili kawał dobrej roboty! ♥
UsuńMyślę, że film w zupełności wystarczy! :D
Pozdrawiam!
Czytałam ją, zanim poszłam do kina bo nie lubię czytać książki kiedy wiem już co się wydarzy. O ile po filmie byłam lekko rozczarowana (nie wzruszył mnie aż tak bardzo) to po książce byłam nią zachwycona, naprawdę. Mnie tak pozycja wzruszyła, dała do myślenia i przez długi czas nie chciała opuścić moich myśli. Według mnie książka ta porusza naprawdę ciekawe tematy o których wspomniałaś ( miłość rodzicielska, do drugiej osoby, problemy osób bezrobotnych oraz temat eutanazji, który jest tematem dość wrażliwym). Jak dla mnie autorka naprawdę przekazała dużo w tej książce i będę należała do drużyny, która ta książkę będzie chwalić :) Każdy odbiera ją na swój własny sposób, a u mnie tak się akurat złożyło, że zmusiła mnie do myślenia i przewartościowania pewnych rzeczy w życiu. Bym spojrzała na nie inaczej.
OdpowiedzUsuńps. Jestem tutaj pierwszy raz ale kurczę, wygląd bloga, twoje recenzje i twój podpis! Genialne, jestem pod wrażeniem! :D zostaję na dłużej!
Pozdrawiam
Kejt_Pe
ukryte-miedzy-wersami.blogspot.com
Ja chyba miałam odwrotnie-film urzekł mnie bardziej niż książka. Może dlatego, że obejrzałam go wcześniej-ECH, no trudno!
UsuńZgadzam się-Moyes dużo przekazała w tej książce, dlatego jestem ciekawa następnej części. Może nie przeczytam jej zaraz, już, ale na pewno to zrobię.
I to jest w książkach wspaniałe-zmuszają nas do myślenia i zmian w swoim życiu-skoro u Ciebie tak się stało, to chyba autorka osiągnęła zamierzony efekt.
Ojej bardzo dziękuję!! Cieszę się ogromnie! ♥
Pozdrawiam!
NIE. Ni cholery tego nie tknę. Nawet kijem.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że to Ty piszesz recenzję tego obrzydlistwa, bo normalnie by mi się ulało po prostu. Już nie mogę patrzeć na tę okładkę, mimo że jest na niej Sam Claflin, którego mi kuźwa obrzydzono do granic możliwości. Chyba jeszcze raz obejrzę Igrzyska, żeby sobie przypomnieć mojego ukochanego Finnicka.
Jak widzę Jojo Moyes to uciekam z krzykiem i jeszcze chwila i zacznę rozpalać ogniska i wrzucać do nich te piekielne książki.
Serio, ta powieść mogłaby być nie wiem jakim cudem, objawieniem czy majstersztykiem, a po prostu aż się wzdrygam na samą myśl.
Z tą książką zrobili to, co z Lisowską w reklamie Media expert.
WŁĄCZAMY NISKIE CENY. I masz ochotę wywalić tv przez okno.
Pójde już, bo aż mi się ciśnienie podniosło.
Dobrze, że się nie rozpłynęłaś nad tą książką, bo chyba popełniłabym harakiri xDD
Buziaki :*
Kasi recenzje
Hahahaha :D Uwielbiam Cię! ♥
UsuńI to porównanie do Lisowskiej hahahahahahahaha :D Ej, ale w sumie racja, ta reklama obrzydziła mi Lisowską do granic możliwości, więc rozumiem to, że tak bardzo nie cierpisz tej autorki i książki.
Ufff-w takim razie dobrze, że się powstrzymałam.
Buziaki! :*
O tak, w ostatnim czasie obawiałam się nawet, czy ta książka nie wyskoczy mi z lodówki... Niemniej teraz już troszkę o niej ucichło, dlatego mam zamiar zabrać się za nią i przekonać się, dlaczego tak wiele osób zwariowało na punkcie tej historii. :)
OdpowiedzUsuńHahaha :D O tak! Też się tego obawiałam!
UsuńW takim razie miłej lektury życzę!
Pozdrawiam!
Uwielbiam tę ksiazke i kocham ją całym sercem, nalezy ona do trójki moich najukochańszych i najwazniejszych powieści :D Ta ksiazka jest juz tak sławna że ostatnio widzialam ją nawet na poczcie w moim malym miasteczku, a uwierz ze moje miasteczka jest strasznie zacofane i bylo to dla mnie szokiem :D Patrick rowniez mnie okropnie denerwowal, dziwie sie, że Lou tyle z nim wytrzymala. Co do Willa mam mieszanie uczucia. z perspektywy czasu stal sie on dla mnie mimo wszystko eogistą, odebral sobie zycie, mimo ze wiedzial, iz Lou go kocha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Zapraszam do mnie;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Dziękuję za wyrażenie swojej opinii-teraz widzę, dla ilu osób ta książka jest ważna, i ilu pomogła coś zmienić w życiu-chyba jednak nie jest taka zła, ale mojej opinii nie zmienię :D
UsuńTeż się dziwiłam Lou. Ja na jej miejscu już dawno bym go rzuciła! Nie cierpię go!
A ja nadal nie wiem, jak mam Willa odebrać, muszę nad tym pomyśleć.
Pozdrawiam! Na pewno zajrzę na bloga!
Jest to świetna książka, ale ma ona swoje wady. Lou nie zawsze była ok, gdyż miała swoje denerwujące momenty. Natomiast po kontynuację nie zamierzam sięgać, gdyż dla mnie historia się zakończyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jools and her books
Zgadzam się-chociaż to słowo "świetna" zastąpiłabym na "bardzo dobra" :D
UsuńJa chyba jednak sięgnę po kontynuacje, bo słyszałam o niej dobre opinie, a poza tym jest strasznie ciekawa, co się stało z Lou.
Pozdrawiam!
A ja bardzo chętnie przeczytam, teraz kiedy sława już trochę opadła. Tylko rany muszę znaleźć inną okładkę, bo tak bardzo nie lubię Emili Clarke :p
OdpowiedzUsuńCiesze się, że nie jest to zwykłe romansidło, tak jaki piszesz są tam różne wątki m.in. walka o życie. To mnie właśnie bardziej skłania ku tej książce :)
Pozdrawiam
Marta z Na planecie Małego Księcia
W takim razie miłej lektury życzę!
UsuńTa okładka-moim zdaniem-jest lepsza od oryginalnej, no ale rozumiem, że Ci się nie podoba, skoro nie lubisz Emilii Clark :D
Pozdrawiam!
A ja jej nie lubię.
OdpowiedzUsuńByła mdła, nudna i przewidywalna.
Miały być łzy, a ja się nie dość, że wynudziłam, to uśmiałam z głupoty Lou :D
Hahahaha :D Ile osób tyle opinii!
UsuńW końcu znalazł się ktoś, kto tej książki nie lubi!
Brawo Ty!
Planuję przeczytać jak wszyscy o niej zapomną XD
OdpowiedzUsuńTak samo jak ty miałam dosyć czytania w kółko recenzji tej książki, zwariować szło! -,-
Tylko jedno i to samo, ja mam przeczucie, że zbyt wygórowane mam co do niej oczekiwania i się zawiodę ;-;
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Myślę, że za niedługo wszyscy o niej zapomną, a wtedy nie pozostaje Ci nic innego, jak czytać! :D
UsuńW takim razie nie oczekuj nic wybitnego, a nie zawiedziesz się. Możesz jedynie być pozytywnie zaskoczona! :D
Pozdrawiam!
Ja uważam że może nie była to najlepsza historia miłosna ale za to bardzo wzruszająca wynik dałabym podobny jak Ty i bardzo chciałabym przeczytać dalsze losy Lou aczkolwiek uważam że film był dużo gorszy niż książka ale za to Will to jeden z moich ulubionych aktorów więc bylo fajnie :D
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak wolę film od książki-aktorzy zrobili kawał dobrej roboty, no i przy filmie płakałam, a przy książce ledwo oczy mi się zaszkliły :D
UsuńTeż chcę się dowiedzieć, co się działo z Lou!
A Sam jest cudowny!! ♥
Pozdrawiam!
pierwsze słyszę o tej książce, ale nie przekonuje mnie nawet samym opisem
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)
Trochę się dziwię, że słyszysz o niej po raz pierwszy, bo naprawdę było o niej głośno, no ale mówi się trudno i żyje dalej :D
UsuńZ chęcią zajrzę!
No są zdecydowanie lepsze książki niż ta, ale w sumie Zanim się pojawiłeś nie jest wcale takie złe. Choć film podobał mi się troszkę bardziej (bo Finnick i Daenerys i Stannis i Neville) ale to i tak dobry tytuł, który zasługuje na uwagę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Nie jest złe-nawet jest bardzo dobre, ale czym tu się tak ekscytować? O tak mnie też bardziej podobał się film bo Finnick ♥
UsuńPozdrawiam!
Nie wiem, czy mam prawo się z Tobą zgodzić, ponieważ nie czytałam książki, widziałam tylko film...
OdpowiedzUsuńAle i tak się z tobą zgadzam! Historia ciekawa, ale żeby AŻ TAKI SZUM wokół niej? Nie wiem, może jak przeczytam książkę to zmienię zdanie, ale sam film był OK i na tym się u mnie kończy :)
Buziaki
Viks Follow
Hahaha zgadzaj się, zgadzaj :P
UsuńZdecydowanie za duży SZUM i tyle.
A film nie był taki zły-przynajmniej jakieś emocje ze mnie wycisnął :P
Buziaki! :*
Jednak nie dla mnie. Rozgłos zazwyczaj otrzymują książki, które faktycznie na to nie zasługują. Szkoda więc mojego czasu.
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam. Wartościowe pozycje są mało znane, a te niewarte uwagi goszczą na półkach wielu osób. No, ale chyba nic na to nie poradzimy.
UsuńPozdrawiam!
Też zrobiłam recenzje tej książki, ale u mnie troche inaczej sie to przedstawia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam - http://recenzjebrunetki.blogspot.com/2016/07/zanim-sie-pojawies.html
Z chęcią zapoznam się z Twoim zdaniem i odwiedzę bloga!
UsuńRaczej zostanę tam na dłużej.
Pozdrawiam!