poniedziałek, 15 stycznia 2018

#43 "Buntowniczka z pustyni" Alwyn Hamilton




I o to ten cały szum? Naprawdę? To o tej książce każdy pisał, mówił i nagrywał filmiki? Właśnie takie pytania krążyły mi po głowie, kiedy czytałam "Buntowniczkę z pustyni". Książka jest moim zdaniem "troszeczkę" przereklamowana. Dzięki temu, że miała dość dobrą reklamę oraz same zachwalające recenzje, zyskała rozgłos, który sprawił, że zaczęto się nią tak żywo interesować. Mnie jednak ta pozycja nie zachwyciła, pewnej części ciała mi nie urwała i mam się do czego przyczepić, ale nie zmienia to faktu, że jakieś pozytywy także udało mi się dostrzec. Zapraszam na opinię!

Zacznę od wad, bo lubię krytykować i mieszać z błotem żeby potem móc zakończyć optymistycznym akcentem. Pierwsze, co tak bardzo mnie ubodło, to styl autorki. Podczas lektury "Buntowniczki z pustyni" załamywałam ręce i łapałam się za głowę niejednokrotnie. Nie wiem, czy to wina tłumaczenia, może w oryginale ta książka wypada pod względem językowym dużo lepiej, czy autorka naprawdę ma problem z opisywaniem i dialogami, ale nie zmienia to faktu, że często moja twarz wyglądała o tak:






I żeby nie było, że dramatyzuję, łapcie jeden z  fragmentów: 


"Dotknij jej, a umrzesz w męczarniach.-tu pojawia się długie dopowiedzenie dialogowe-I błagać o życie."

(??????????????????)

Czasami wypowiedzi bohaterów pozbawione były jakiegokolwiek sensu, nie wnosiły nic, a wręcz wywoływały poczucie konsternacji. Do tego autorka często w krótkim fragmencie tekstu powtarzała dane słowa z X razy, przez co ewidentnie coś zgrzytało i nie było zbyt przyjemne do czytania. Na dodatek sceny akcji są... nijakie. No wiecie, niby się coś dzieje, niby Hamilton coś opisuje-czasem zgrabnie, czasem opornie-ale tak w zasadzie, to nie wiadomo co. A "najlepsze" były momenty, kiedy czytam sobie jakąś scenę, już czuję emocje towarzyszące bohaterom, już sama wciągam się w ten klimat, a tu nagle BUM! I koniec akapitu. A ja się pytam "Gdzie jest ciąg dalszy? Czy to już? To niby tyle?". Standardowe pytania jak po nieudanym seksie, tylko... Styl autorki leży. Leży zakopany pięć metrów pod ziemią, próbuje się wydostać na powierzchnię i kiedy już widać odgrzebujące ziemię zakrzywione palce, to ktoś dowala kolejną kupkę gruzu na łopacie, zabijając go. To jest mój główny zarzut do "Buntowniczki...", ale nie jedyny.

Przejdźmy do wątku miłosnego. Powszechnie wiadomo, że jak młodzieżówka, chłopak i dziewczyna, to co? To serduszka, czekoladki, jednorożce, cmok, cmok, kochajmy się-rzygam tęczą.... No wiecie, standard. I nie mogę powiedzieć, że wątek romantyczny w "Buntowniczce..." jest zły, bo naprawdę spotykałam gorsze, ale na Kocioł to co autorka zrobiła z bohaterami pod wpływem tej relacji, to jest porażka.
Amani, główna bohaterka, to silna dziewczyna, która ma określony cel, dąży do niego konsekwentnie, nie poddaje się, pragnie być niezależna, decydować o swoim życiu, jest w stanie usunąć każdego, kto stanie jej na drodze, a tu nagle pojawia nam się ON! Przystojny buntownik poszukiwany za zdradę... i w zasadzie to tyle, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie. Dość przeciętnie, nie uważacie? A Amani co? Z nieustępliwej, zawziętej dziewczyny zamienia się w wahającą się, niezdecydowaną miękką kluchę, która pierdzi serduszkami na widok naszego przystojniaka i przez większość czasu zastanawia się jakby to było, gdyby do czegoś między nimi doszło, że ich usta są niepokojąco blisko i ona mogłaby go pocałować, że o to właśnie dotyka jego nagiej skóry *właśnie zaczęłam przewracać oczami przed ekranem*, bla bla bla... Zna go ile? Kilka godzin? Dzień? Przed chwilą jeszcze była babką z jajem, która ani myślała dać się wziąć za żonę żadnemu mężczyźnie, a teraz to co? Pojawił się Jin i ona już wyskoczy z majtek? Dziewczyno, gdzie ta twoja konsekwentność? 
Wątek miłosny był uroczy, jeśli tak to można nazwać, ale zamienił Amani w kogoś, kim nie była, a jej myśli stanęły się nagle obce, tak jakby Hamilton w kreację naprawdę mocnej bohaterki wplotła coś takiego, co całkowicie kłóci się z charakterem postaci. Nie mówię, że autorka całkowicie mogła sobie odpuścić miłostki bohaterów. Ależ niech one sobie tu będą. Tylko lepiej przemyślane. 





Może teraz trochę o pozytywach, żeby nie było, że taka krytyczna jestem.

Osadzenie historii w świecie pełnym piasku, gorąca pustyni, zionącego ogniem słońca, duchoty i żaru lejącego się z nieba jest bardzo, ale to bardzo dobre. Pomysł oryginalny, który nadaje tej książce świeżości. Opowiedzenie czytelnikom o kulturze mieszkańców pustyni, o ich religii, wierzeniach, o władcach i hierarchii, była świetnym posunięciem. Autorka w bardzo przystępny sposób przedstawiła to, jak traktowane są kobiety, że tak naprawdę są nikim i mają tylko rodzić dzieci i zajmować się domem. Pamiętam zdanie w tej książce, które mówiło o tym, jak jedna z kuzynek Amani nie wiedziała jeszcze, że powinna się wstydzić z powodu swojej płci. Pamiętam jak bardzo mnie to poruszyło i jakie obudziło się we mnie poczucie niesprawiedliwości. Realia jakie przedstawia nam Hamilton są okrutne i kładą czarny odcisk na całej historii, ale mimo to bardzo dużo wnoszą do powieści. 

Wątek magiczny: dżiny, Buraqi-takie konie z piasku i wiatru, Pierwsze Stworzenia, półdżiny był bardzo ciekawy i autorka zgrabnie wplotła go do historii. Było to coś, o czym czytałam z dużym skupieniem i pasją i liczę na to, że w kolejnej części Hamilton jeszcze bardziej rozwinie ten element, bo ma on duży potencjał i może z niego wyjść coś naprawdę dobrego. Tutaj dostaliśmy raczej jego namiastkę. 

Co jeszcze podobało mi się w "Buntowniczce..."? JIN! Humor. Pomijając już ten błagający o śmierć styl autorki, to humor jest tym elementem, który Hamilton naprawdę się udał. Jest on lekki i wspaniale oddaje klimat książki. Dołączony jest do sytuacji, w których nie robi się nachalny i wymuszony, ale jest na miejscu i doskonale odgrywa swoją rolę. Jest on świetnym elementem, dzięki któremu pozycja ta zyskuje i sprawia, że można na nią popatrzyć przychylniejszym wzrokiem.


Chciałabym się trochę pozachwycać Jinem, ale myślę, że jeszcze trochę za wcześnie na taki entuzjazm, więc pozwolę sobie tylko stwierdzić, że Jin to chłopak, dla którego warto wyskoczyć z majtek to materiał na bohatera z charakterem-zdecydowanego, odważnego i silnego, a zarazem czułego i wrażliwego. Jest on najlepiej wykreowaną postacią w całej książce, a fakt, że otacza się taką aurą tajemniczości, potęguje jego dobre wrażenie. Zobaczymy, czy w drugiej części jakoś nam się ta postać rozwinie. Bardzo na to liczę. 


Jak widzicie dwa poważne zarzuty przypisałam tej książce, znalazłam jednak kilka zalet, więc jaki jest wniosek? "Buntowniczka z pustyni" to dobra książka młodzieżowa, z dużym potencjałem. Historia Amani może się podobać i porywać tłumy, ale nie zmienia to faktu, że znajdują się w niej pewne usterki. Powieść niewymagająca na jeden czy dwa wieczory, w której oryginalność miesza się z przewidywalnością. Książka, wokół której zrobiono za dużo szumu, przez co może okazać się rozczarowująca. Jeśli podejdziecie do niej z dystansem i niewygórowanymi oczekiwaniami to może was mile zaskoczyć.





Dajcie znać, czy znacie już historię Amani i co o niej sądzicie? Czytaliście już może drugi tom? Przewyższa poziomem pierwszą część? Czekam na wasze odpowiedzi! 







~Marta

26 komentarzy:

  1. I właśnie tego się obawiam. Te wszystkie wady mnie delikatnie odstraszają, ale chyba jednak chciałabym kiedyś zapoznać się z nią. ;)
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz na nią ochotę i czujesz, że "Buntowniczka..." trafia w twoje gusta, to jak najbardziej daj jej szansę, a z tyłu głowy miej gdzieś zakodowane, że nie jest pozbawiona wad. Miłej lektury!

      Usuń
  2. Ja tam uwielbiam tę książkę. Chociaż, rzeczywiście też widziałam te niejasności, jeśli tak to można nazwać, w stylu Hamilton. To i wątek miłosny zdecydowanie przesłodzony. Ale putynne klimaty, dżiny, buraqi to jest genialne! Moim zdaniem drugi tom jest dużo lepszy i polecam zapoznanie się z nim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobała. I to dobrze, że dostrzegasz jej wady, a mimo to nadal ją miło wspominasz. Mam w planach za niedługo wziąć się za drugi tom, więc zobaczymy, czy bardziej mi się spodoba.

      Usuń
  3. No w końcu ktoś, kto zgadza się ze mną xD
    Dla mnie to zwykła młodzieżówka, która niczego nie urywa. Bohaterka trochę drażni, wątek miłosny z dupy, a do tego styl autorki kuleje. Po 30 stronach mówię sobie: jeżeli to nie debiut, to na ręce czołg mi wyrośnie, no i sie nie myliłam. (jak zawsze xD)
    No MARTO! Czyżbyś zaczęła odnosić się do seksu?! Kobieto, to ja muszę tę oranżadę wywalić i zamienić na to, co zwykle w barku trzymam <3
    O, o! I wgl widziałaś pierwsze zdanie? Trochę grafomanią trąci xD
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, widzisz to na mnie tak długo czekałaś! Na krytyczną Martę, która wytknie wszystkie wady xD
      Nic dodać, nic ująć. Czytałaś drugi tom może ?
      Hahahahahah no wiesz, tak mnie gdzieś poniosło. Ale skoro wymienisz oranżadkę na coś dużo lepszego, to chyba będę częściej się do seksu odnosić, bo widzę, że z tego sama korzyść.
      Nie da się ukryć.

      Buziole :*

      Usuń
  4. Moja przyjaciółka kupiła sobie tę książkę, więc pożyczę ją sobie i cieszę się, że nie muszę kupować. Mimo wszystkich Twoich zarzutów, które również pewnie mnie zirytują podczas czytania, jestem zafascynowana istotami z kart tej powieści, więc przeczytam ją tak czy siak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat ci się spodoba. Koniecznie daj mi znać! Miłej lektury ;)

      Usuń
  5. Woow ktoś krytykuje "Buntowniczkę z pustyni"! A to ci odmiana. Troszkę ostudziłaś mój zapał odnośnie tej powieści, ale na pewno i tak kiedyś się za nią zabiorę ;)
    Świetna recenzja!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah jak to miło być wyjątkową :D
      Jeśli ciągnie Cię do tej książki, to daj jej szansę. Może akurat tobie się spodoba. Daj znać, kiedy już będziesz po jej lekturze.
      Bardzo dziękuję!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Ha, a jednak nie jest to tak idealna książka :D W sumie te zachwyty były nieco podejrzane, w końcu nie ma książki bez wad, no nie? ;)


    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha otóż to-nie ma książki bez wad. Wywołałam chyba jakiś szok tą negatywną opinią :D
      Ściskam! :*

      Usuń
  7. Matko i córko, tęsknióam za twoimi reckami!
    Ej w sumie to się z tobą zgadzam, chociaż moja recka Buntowniczki była ogromnie pozytywną. Chyba z czasem patrzę na to wszystko bardziej na chłodno ;) Chyba czytając ją potrzebowałam czegoś takiego na granicy lekkości z oryginalnością, stąd przymknęłam oczy na styl (chociaż chyba pisałam o powtórzeniach i zdaniach z dupy xd) i skupilam się na pustyni i magii, czyli tym co tygryski lubią najbardziej xd zgadzam się z tobą co do ukazania sytuacji kobiet w książce i zdradzę ci, że w 2 tomie poznasz (albo i nie, zależy czy sięgniesz xd) ją z innej strony, ze strony kobiet sułtana i jego synów - sztosik! Co do Jina, to w 2 tomie jest go tyle co kot naplakał. A skoro już o płakaniu mowa, to... Ja w 2 tomie się poryczałam <3 wydaje mi się, że jest on o niebo lepszy od Buntowniczki, ale to już sama sprawdzić musisz :D
    Buziak 😘
    Ula

    www.doinnego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć *.*
      Ja jeśli patrzę na książki z perspektywy czasu lub na moje recenzje o nich, to też w niektórych sytuacjach mam wrażenie, że ten mój zapał był bezpodstawny lub zbyt duży. Ale żyje się chwilą, prawda? :D
      Na pewno sięgnę po drugi tom, bo już na półce mi leży i w sumie ciekawi mnie, bo ponoć jest dużo lepszy. Szkoda, że Jina w nim mało (z wiadomych względów), ale może i bez tego bohatera drugi tom się obroni.

      Buziaki 😗😗

      Usuń
  8. Nie czytałam tej serii ale pierwszy raz spotkam się z negatywną recenzją. Wszyscy się zachwycają tymi książkami. Klimat piasku i upału można spotkać w Kronikach Czerwonej Pustyni - które osobiście polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki wyjątek od reguły jestem :D Ale nie tylko ja dostrzegłam wady tej książki, mnie po prostu raziły bardziej niż innych.
      O! Zainteresuję się "Kronikami...". Dziękuję za podsunięcie tytułu! :*

      Usuń
  9. Jak znam życie narzekałabym na nią jeszcze bardziej :D Dlatego raczej się do niej nie przymierzam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tą książkę siostra kupiła jakiś miesiąc temu i niedawno zaczęła czytać ;-) ja jeszcze nie miałam możliwości, ale już się boję, czy mi się spodoba :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie daj znać, kiedy będziesz już po jej lekturze, czy ci się podobała.

      Usuń
  11. No,właśni... ta książka miała bardzo dobrą reklamę i sama chciałam ją przeczytać. A teraz mój zapał nieco osłabł i na razie nie ciągnie mnie bardzo do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jak co, ale reklama to się wydawnictwu udała :P Nic na siłę. Może kiedyś przyjdzie ci na nią ochota.

      Usuń
  12. Prześwietna recenzja, ubawiłam się czytając ją i nie raz miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Bez wątpienia styl Twoich recenzji przyciąga nawet jeśli recenzja nie jest do końca pochlebna :D

    Co do książki to nie czytałam jej jeszcze, ale się ciągle waham czy sięgnąć czy nie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję 😗😗 Miło czytać takie słowa ❤

      Daj znać, kiedy podejmiesz już decyzję. Czytam teraz drugi tom, więc też powiem Ci, czy jest lepiej czy gorzej i czy warto angażować się w całą serię.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Książka nawet nawet mi się podobała. Jestem w szoku, że i tak udało się tam stworzyć jakąś historię na tej pustyni. Początkowo myślałam, że będzie sam piasek, piasek i tylko nuda ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha no tak pod tym względem to naprawdę duży plus. Autorka tutaj dała radę :D

      Usuń