wtorek, 25 października 2016

#27 "Kim jesteś, Sky?" Joss Stirling [Zalatywało "Zmierzchem" (nie) bez powodu...]




OPIS FABUŁY:

Od momentu, gdy Sky ujrzała Zeda po raz pierwszy, nie może o nim zapomnieć. Gdy okazuje się, że Zed porozumiewa się ze Sky bez słów i czyta jej myśli, powracają do niej głęboko skrywane cienie przeszłości i pojawia się zupełnie nowe zagrożenie.
Znalezienie swojej drugiej połowy nigdy nie było tak niebezpieczne.


MOJA OPINIA:

Okey, żeby nie było-nie zaczęłam czytać romansów! Sięgając po tę książkę nie miałam bladego pojęcia, że to jest jakieś paranormal romance! Dopiero, gdy zaczęłam się przygotowywać do recenzji, przeczytałam, że "Kim jesteś, Sky?" to romans i normalnie szczena mi opadła. Przez całą książkę nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ba! Nawet mi przez myśl nie przeszło, że ta książka jest zaliczana do tego gatunku. Oczywiście mamy tu wątek miłosny, ale mimo wszystko (dla mnie) do romansidła tu daleko. Chociaż co ja tam wiem, nie czytam, więc mogę się mylić. Nieważne. Przejdę do recenzji. 

Kurczę, od czego by tu zacząć? "Kim jesteś, Sky?" to pierwsza powieść z Serii o braciach Benedictach. Od bardzo dawna (od mojej przygody czytelniczej) planowałam zapoznać się z tą książką, gdyż słyszałam same pozytywne opinie na jej temat. Powieść jest jednak mało dostępna i nigdzie nie mogłam jej znaleźć po przystępnej cenie, a w bibliotece była wypożyczana przez ostatni rok. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy ostatnio znalazłam ją na półce. Nie mogłam nie wrócić z nią do domu!


Książka jest niezwykle wciągająca, potrafi zaciekawić czytelnika już od pierwszych stron i gwarantuje nam mile spędzony czas. Sam prolog jest już tak mocny, tak tajemniczy i pełen niejasności, że nie ma innego wybory jak tylko usiąść i dać się porwać tej historii. 

Pomysł na fabułę spodobał mi się, chociaż nie jest on jakiś świeży i oryginalny. Oczywiście była już nastolatka, która musi się przeprowadzić, rozpocząć naukę w nowej szkole, gdzie nikogo nie zna; był już Bad Boy, który okazuje się czułym facetem i zakochuje się w głównej bohaterce; była już rodzina o magicznych zdolnościach i była walka dobra ze złem. 


I mimo tej całej.....nie mogę powiedzieć schematyczności, ale pomimo tych powtarzających się elementów książka potrafi szczerze zainteresować. Nie mówię, że wszystko w tej książce już kiedyś tam było, bo tak nie jest. "Kim jesteś, Sky?" ma swój własny tajemniczy klimat, dobrą akcję i świetnych bohaterów i na to powinno zwrócić się szczególną uwagę. 

Styl autorki był czymś cudownym. Nie wiem, czy to przez to, że ostatnio Kiera Cass sprawiła, iż miałam ochotę rzucać książkami między innymi ze względu na jej styl, czy to pani Stirling pisze tak świetnym językiem, ale nie mam się do czego tutaj przyczepić. Wszystko w "Kim jesteś, Sky?" jest idealnie wyważone. Dialogi pojawiają się tam, gdzie pojawić się powinny. Są one sensowne i dostarczają nam informacji. Opisy miejsc były przepiękne. Wydarzenia ukazane w książce dzieją się w okolicach Gór Skalistych i autorka świetnie ten fakt wykorzystała, przedstawiając nam urokliwe opisy krajobrazu. Nie ma tu zbędnych, nudnych fragmentów, które sprawiałyby, że nasze oczy same by się zamykały. Joss Stirling doskonale wie, w jakim miejscu ma zakończyć rozdział, by wywołać w nas zaciekawienie i poruszenie. Jej styl jest naprawdę dobry i sprawia, że suniemy przez tą powieść jak na desce surfingowej. 




Zed Benedict był postacią wyidealizowaną. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Ale to przecież romans-książka, którą raczej czytają kobiety,-więc autorka dobrze zrobiła kreując tutaj takiego bohatera, gdyż przez to możemy wzdychać i wyobrażać sobie naszego księcia na białym koniu. Zed jest na początku niezbyt dobrze nastawiony do Sky. Ignoruje ją, zawstydza przy kolegach, traktuje z góry i nie utrzymuje z nią kontaktu. Do tego w szkole cieszy się niezbyt dobrą reputacją, co sprawiło, że otrzymał plakietkę "Bad Boy'a". Potem oczywiście zmienia się. Staje się sympatycznym chłopakiem, niezwykle czułym i kochającym, dbającym o tych, kogo kocha. Polubiłam tego bohatera, ale nie namieszał on mi w głowie i nie wywołał on we mnie szybszego bicia serca. Był po prostu bardzo przyjemną czasami zaskakującą postacią, która wywoływała uśmiech na mojej twarzy.




Sky Bright jest cichutką, nieśmiałą nastolatką, która nie lubi być w centrum uwagi i woli pozostać niezauważona. Każdy traktuje ją jak małą dziewczynkę, czego nie poprawia fakt, że Sky jest bardzo niska. Oczywiście dziewczyna ma swoje momenty siły i zdecydowania, ale jest ich niewiele. Wraz z narastająca w książce akcją i pędzącymi wydarzeniami kreuje się też charakter panny Bright. Pokazuje ona, że nie jest ona znowu tak biedna i niewinna, gdyż w ostateczności to bardzo silna emocjonalnie i niezłomna nastolatka. Gdzieś tam jednak jej nieporadność i bojaźliwość zostaje, chociaż przez to co dziewczyna przeszła, ma do tego pełne prawo. Sky ma za sobą tajemniczą, mroczną przeszłość, która czasami nawiedza ją w snach. 
Ten wątek bardzo mnie ciekawił i nie mogłam doczekać się jego rozwiązania. Wyjaśnienie całej sprawy było dla mnie zadowalające, ale jednak oczekiwałam czegoś więcej. 

Rodzina Benedictów od początku mnie zaintrygowała. Siedmiu braci, a każdy kolejny przystojniejszy od poprzedniego-no musicie przyznać, że robi to wrażenie! Cała rodzina okazuje się uzdolniona magicznie i momenty, w których czytałam o tym, kto posiada jakie zdolności, na czym polega ich praca, dlaczego Sky słyszała Zeda w swojej głowie i czym są sawanci, był dla mnie czymś niezwykłym. Miło było poznać nowy, nieznany świat. Niezwykle piękny, ale i niebezpieczny, który pociągałby zwykłego śmiertelnika jak Hermiona Rona.
Do tego relacja między członkami rodziny Benedictów była wspaniała-taka ciepła, pełna miłości, wsparcia i zrozumienia. 

Wątek miłosny był dobrze poprowadzony, aczkolwiek dla mnie trochę za szybko. Nie wiem, czy w realnym życiu wszystko potoczyłoby się tak błyskawicznie, ale to chyba jedna z cech romansu, więc przymykam na to oko. 
Wspólne momenty Zeda i Sky wywoływały uśmiech na mojej twarzy i byłam szczerze zauroczona ich relacją. 


Wraz z rozwijającymi wydarzeniami, pojawia się tu tak jakby wątek kryminalny, który uzyskał moje zainteresowanie, a nawet sprawił, że śledziłam go z zapartym tchem. Był niestety trochę przewidywalny. Niemniej jednak w kilku sytuacjach oddech wstrzymałam, więc myślę, że spełnił on swoją rolę. 

Tak ogólnie to cała ta książka jest taka do przewidzenia. Były tu oczywiście momenty, które mnie zaskakiwały i to nawet bardzo, ale w 80% potrafiłam stwierdzić, co się zaraz wydarzy.



W "Kim jesteś, Sky?" także poruszony temat adopcji. Nie jest on niewiadomo jak rozwinięty, autorka nie wyczerpuje tego tematu do granic możliwości, ale sprawia, że czytelnik po skończeniu tej książki zaczyna patrzeć na pewne sprawy zupełnie inaczej. Sky jest adopcyjną córką Sally i Simona i to właśnie na ich podstawie widzimy, że więzy rodzinne są ważniejsze od krwi czy pochodzenia, że nasz prawdziwy dom jest tam, gdzie czujemy się bezpieczni i kochani, gdzie mamy poczucie przynależności i swobody, że czasem ci adopcyjni rodzice potrafią okazać nam większe uczucie i stworzyć nam piękniejszy dom niż rodzice biologiczni. 


Możecie się zastanawiać dlaczego tytuł post brzmi, tak jak brzmi. Już tłumaczę. Kiedy zaczęłam czytać "Kim jesteś, Sky?" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że tak książka jest podobna do "Zmierzchu" Stephenie Meyer. No wiecie: główne bohaterki, które muszą odnaleźć się w nowej sytuacji (chociaż Sky jest milion razy lepsza od niezdecydowanej Belli), tajemniczy chłopak, który coś ukrywa, "magiczna rodzina", w której każdy ma nadprzyrodzone zdolności. Tylko, że tu na szczęście nie ma trójkąta miłosnego i bohaterowie są dopracowani, a nie jacyś tacy nijacy. 

Nie chcę zostać zlinczowana teraz przez fanów dzieła pani Stirling, więc od razu wyjaśniam: nie twierdzę, że "Kim jesteś Sky?" to drugi "Zmierzch", ale jednak to podobieństwo zauważyłam i chyba go już nieodzauważę (O tak! Wymyślam nowe słowa!).


 I do wszystkich tych, którzy nie tolerują dzieła pani Meyer: "Kim jesteś, Sky?" jest sto razy lepsza od wampirków.



OCENA KOŃCOWA:

FABUŁA: 7/10

BOHATEROWIE: 9/10

STYL AUTORA: 9/10

OPRAWA WIZUALNA: 7/10

Wynik końcowy: 32/40



Czytaliście? Jakie są Wasze opinie?
Planujecie? Zaciekawiłam Was chociaż w małym stopniu?
Zauważyliście podobieństwo, o którym wspomniałam?
Piszcie w komentarzach-na każdy zawsze odpowiadam.
Miłego wieczoru! :* 




~Marta


36 komentarzy:

  1. Tak na wstępie powiem, że recka super! :)
    W podobnej okładce mam biografię Mickiewicza, w domu, to wyobraź sobie pierwsze wrażenie jakie wywołało u mnie to zdjęcie xD No, ale "Kim jesteś, Sky?" raczej z Mickiewiczem nijak się łączy xDD
    Ogólnie, na wstępie się przestraszyłam, że zaczęłaś jakieś mamidła, dramiska czy innego romansidła - ale mnie uspokoiłaś, na całe szczęście!
    Nie no, czytaj co tam dusza zapragnie :D
    O "Kim jesteś, Sky?" chyba już kiedyś słyszałam - ale to dawno i nieprawda.
    Powiem Ci szczerze, że Zmierzch czytałam i może na kolana nie powalił - ale nie było takie złe... Mimo iż Mary Sue i Gary Stu dobijali - nie wspominam źle tych książek.
    "Szeptem" - może słyszałaś - też zaczyna się w stylu a'la Zmierzch - jednak ani trochę mi to nie przeszkadzało. Serio - jak książka mnie zaciekawi to najgorsze ścierwo przeczytam! xD
    Tak więc, jestem ciekawa "...Sky" i będę wypatrywać w bibliotece. Ciekawi mnie styl autorki oraz ciekawi bohaterowie (wiesz, kilkuwarstwowi - jak papier xDD).
    Nooo i ten wątek z adopcją. To też wydaje się niezłe.
    Powiedz mi tylko, bo już się pogubiłam. To jest ostatecznie paranormal-romans, c'nie? Bo ta jego rodzina ma te moce i inne tedesiki. W ogóle! Siedmiu braci?! Kurna! Jak z nimi matka wytrzymuje? Ośmiu facetów w domu? Wykitować można!
    Hahahha, przypomniała mi się taka książka (Jaśki - bodajże), gdzie rodzice nie mieli pomysłów na imiona i nazywali synów, po kolei: Jasiek 1 (inaczej Jan - bo najstarszy), Jasiek 2, Jasiek 3... itd. Było ich chyba też z siedmiu - czy nawet więcej xDD

    Buziaki! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ośmiu facetów w domu?
      Huehuehueheuheueheuheuehueheuue

      Usuń
    2. Kasia zainteresowana widzę xDD

      Usuń
    3. Dziękuję :*
      Hahahaha chyba wiem, o której książce mówisz, więc rozumiem Twój szok :D
      Gdzie ja jakieś tam romanse będę czytać, oszalałaś? Jeszcze nie teraz, a jak dobrze pójdzie to nigdy!
      Ja tam "Zmierzchu" raczej nie przeczytam, bo jeśli będę go czytała, a przed oczami miała kamienną twarz Kristen Stewart jako Belle, to chyba oszaleję :P
      O tak, o "Szeptem" słyszałam i nawet bardzo chciałam przeczytać, bo natrafiłam na kilka ciekawych cytatów z tej książki, ale skończyło się tak jak się skończyło. W ogóle to jakoś tylko pierwszy tom tej serii był taki popularny, a potem taka cisza.....Co jest? Czyżby pozostałe tomy były złe?
      Tak, to jest paranormal romance. Ośmiu facetów-moim zdaniem super, chociaż z drugiej strony oszaleć można. Zaczęłam czytać teraz drugi tom i jeszcze bardziej kocham...yyy..to znaczy lubię tych chłopaków :P
      Hahahahahahah Kasia wie co dobre! XD
      Buziaki :*

      Usuń
  2. Zgadzam się! "Zmierzch" to jakieś nieporozumienie natomiast "Kim jesteś Sky" przeczytałam z mocno bijącym sercem i miałam ochotę na więcej :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podzielasz moje zdanie :D
      W sumie to racja-"Kim jesteś, Sky?" czyta się z mocno bijącym serduchem i kiedy kończyłam te książkę, to nie chciałam się z nią rozstawać, a zwłaszcza nie chciałam opuszczać braci Benedict ;) Ale na szczęście jest jeszcze sześć tomów, więc będzie co czytać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Na początku (bo zapomnę): podejrzewam, że nie chodziło o wątek kryminalistyczny, a kryminalny :D

    Zmierzch swego czytałam i bardzo mi się podobał :D
    Jednak zdecydowanie bardziej wolę "Pamiętniki wampirów" - ale te podstawowe księgi, pisane przez autorkę osobiście. Chociaż piąta ma coś w sobie, bo ożywili Damona, a ryczałam jak bóbr gdy zginął :<

    Książki nie wiem... Raczej nie przeczytam, chociaż paranormal romance lubię, nawet bardzo kurde :D Może gdybym kiedyś znalazła na jakiejś ogromnej promocji...Ale jak mówisz, że jest trudno dostępna to sobie daruję poszukiwania.

    Chociaż czuję, że mogłabym mieć kolejnych 7 czy 8 mężów książkowych xD
    Jednak jak już mówiłam - Jace zagnieździł się w serduchu i się rozpycha kopytami. Hrabia jeden pieprzony.

    Nawet kurde okładka mnie nie powaliła :<

    Ale dawaj więcej tego gatunku, bo bardzo lubię i myślę, że szybko coś bym wyczaiła dla siebie :D

    Buziaki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Dzięki :* Właśnie nie wiedziałam, czy to ma być kryminalistyczny czy kryminalny wątek, stąd ten pytajnik w nawiasie :D Poprawione!
      WOW! Skoro już druga osoba, która ma genialny gust czytelniczy, pisze mi tutaj, że "Zmierzch" był dobry, to chyba jestem skazana go przeczytać. Chociaż nie wiem, czy moja wyobraźnia poradzi sobie z wykreowaniem obrazu bohaterów, którzy byliby jacyś tacy żywi i wyrażali emocje, bo jeśli będę musiała oglądać kamienną twarz K.Stewart i R.Pattinsona wyglądającego jakby go coś bolało, to chyba długo nie pociągnę.
      Nie czytałam "Pamiętników...", bo podobno książki są gorsze od serialu i kompletnie inne. A ja właśnie najpierw trafiłam na serial, w którym się zakochałam i tak jakoś na książki już nie mam ochoty.
      Nie wątpię w to, że mogłabyś mieć nawet 15 nowych mężów książkowych-w końcu to Ty-szalenie kochliwa Kasia! Obawiam się jednak, że Jace byłby zazdrosny, a chyba lepiej stracić kilku braci Benedictów niż tak gorącego Nocnego Łowce, co nie? :D
      No okładka nie powala, ale to przez tą naklejkę mojej biblioteki-nienawidzę jak przylepiają ją na przód, bo wtedy brzydkie zdjęcia wychodzą. I jeszcze ten czerwony pasek z napisem "Bestseller nastolatek", który starałam się ukryć-coś okropnego.
      Nie wiem jak to będzie z tymi romansami, bo oprócz tej serii, to na razie nie zamierzam nic z tego gatunku czytać, ale jeszcze zobaczymy...
      Buziaki!!! :*

      Usuń
    2. O matko- dziękuję :*
      Powiem Ci tak, Zmierzch czytałam, jak miałam 18 lat, więc nie wiem co teraz o nich bym sądziła xD
      Pamiętniki czytałam i powiem Ci - są genialne. Ludzie marudzą, a bo tam są zmartwychwstania i tak dalej, niby że autorka namodziła na dużo. Gówno prawda!
      Wyobraź sobie, że Damon schodzi do piekła nawet! Świetny wątek to był. Zresztą Damona tam kochałam miłością szaleńczą po prostu <3

      A jeszcze a propos Zmierzchu to nie, Bella była irytująca, ale jakies emocje wyrażała xDD

      Usuń
    3. To i tak, jak miałaś 18 lat musiała Cię już średnio kręcić ta cała wazelina itd., więc tym bardziej coś z tym "Zmierzchem" mi tu nie gra-w mojej głowie pojawia się myśl, że on może być dobry :O
      OOOO! W takim razie chyba się skuszę na te "Pamiętniki..." i co z tego, że jestem już po serialu i tak to przeczytam! A tam zmartwychwstania! W filmach też były i jakoś nikt nie narzekał. A weź w ogóle ja już nie wiem, kto żyje, kto umarł, a kto jest zawieszony między światami-masakra jakaś, ale za to jak świetna masakra! Damona również kocham miłością szaleńczą, a jeśli po przeczytaniu książek ta miłość się zwiększy to będzie jeszcze lepiej.
      Czaiłam się kiedyś na "The Originals" w wersji angielskiej (bo kocham "TO" bardziej niż "Pamiętniki..." i Klaus to mój monsz *.*), ale dałam sobie spokój. Może wydadzą w wersji polskiej?
      Hahahaha :D Mówisz o książkach, prawda? Bo w filmach to nie jestem pewna XDDDD

      Usuń
  4. "Nie to, że zaczęłam czytać romansy" - jakbym słyszała siebie :p Tylko jakoś ostatnio wyjątkowo często im ulegam (oczywiście jeżeli mają jakąś ciekawą fabułę inaczej nie widzę sensu). Rzeczywiście masz dużo racji, to co opisujesz też od razu skojarzyło mi się ze "Zmierzchem". Nie ma co ukrywać, podobieństwa są bardzo duże. Przyznam Ci, że nie wiem czy skusiłabym się na tę książkę, bo gdy już sięgnę po jakiś romans to muszę być pewna, że się nie zawiodę. Jak tutaj słusznie zauważyłaś romanse mają to do siebie, że strasznie idealizują bohaterów i miłość. W życiu też mam pewne obawy co do tego, aby związek mógł się rozwinąć równie szybko i bez większych zgrzytów jak w powieściach, dlatego unikam jak mogę, bo po co wypaczać rzeczywistość i stawiać potem wymagania nie z tej ziemi ;)
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha Chyba z biegiem czasu każda książkoholiczka ulega choć jednemu romansowi ;)
      No proszę-ktoś mnie w końcu rozumie XD No tak, podobieństwa są, ale dalej utrzymuje, że "Kim jesteś, Sky?" jest sto razy lepsze.
      Myślę, że ci wyidealizowani bohaterowie i miłość są nieodzownym elementem romansów, chociaż mogę się mylić. W ogóle teraz zaczęłam czytać drugi tom tej serii i zaczynam rozumieć, dlaczego Zed zmienił się z Bad Boy'a w czułego chłopaka. Teraz jest historia jego brata i oczy mi się bardziej otworzyły na tę całą sytuację, która jest bardzo urocza i już rozumiem zabiegi autorki.
      Wiadomo, że życie nigdy nie będzie tak kolorowe jak to z książek, ale od czasu do czasu można chyba pozwolić sobie na chwilę fantazji.
      Ściskam równie mocno! Buziaki! :*

      Usuń
  5. Zainteresowałaś mnie! Zapisuję tytuł i z chęcią sięgnę po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! :D Kiedy przeczytasz, to koniecznie podziel się Twoimi wrażeniami. Jestem ciekawa, czy Ty także zauważysz te podobieństwa, a mimo to książkę bardzo polubisz. Miłej lektury życzę! :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. O książce wiem od dawna i baaardzo Ci dziękuję, że mi o niej przypomniałaś! Kiedy uporam się z zaległościami czekającymi na mojej półce, sięgam po ta powieść :)
    ,,Niezwykle piękny, ale i niebezpieczny, który pociągałby zwykłego śmiertelnika jak Hermiona Rona." Dziewczyno, genialne! :')
    Mimo, że chciałam przeczytać ta książkę, to Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do tego przekonała ^^
    Buziaki ;*
    Viks Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co! To mój obowiązek przypominać ludziom o książkach, które zapomnieli hehehe :D
      Długo się zastanawiałam jakie dać tu porównanie-chciałam, żeby było humorystycznie-i w końcu się zdenerwowałam z braku pomysłów i wpisałam pierwszą lepszą parę literacką. Teraz cieszę się, że to Ron i Hermiona :D
      Bardzo się cieszę i życzę miłej lektury!
      Buziaki! :*

      Usuń
  7. Teraz to mi dałaś do myślenia. Nie żebym nie robiła tego codziennie, ale naprawdę po przeczytaniu recenzji mój mózg włączył wyższe obroty. Biję się z myślami gdyż: ostatnio sama zaczęłam czytać więcej romansów (oj tak przyznaje się!) i tak zaciekawiła mnie tak książka. Niewątpliwy wpływ na to ma twoja recenzja, ALE jeśli piszesz mi że to już "prawie" było... Nie wiem czy jest sens czytać coś, co można w każdej chwili przewidzieć co to za radość z czytania? Brak zaskoczenia wiążę się z tym że książka staje się nudna. Skoro Ty nie miałaś problemu z przewidzeniem fabuły to podejrzewam że i u mnie będzie podobnie. Kurczę naprawdę czasem mam ochotę nakopać autorom za to, że posługują się wytartymi ścieżkami, zamiast szukać własnych, oryginalnych. Dlaczego chodzą na skróty, co? Nie mniej kolejna książka o dziewczynie, która się przeprowadza, znajduje miłość życia i przy okazji zmienia badboya w aniołka to nie jest mój szczyt marzeń czytelniczych. Tym razem odpuszczam sobie powyższa książkę.

    Pozdrawiam serdecznie:*
    Kejt_Pe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :D To chyba dobrze, że włączył wyższe obroty-lepiej dla zdrowia XD
      Nie ma się, co wstydzić-w końcu każdy czytelnik sięga po te nieszczęsne romansy, a szok jest dopiero wtedy, gdy uświadamia sobie, że je lubi.
      Jak podkreśliłam w recenzji-są w tej książce momenty, które mnie zaskoczyły, a nawet zszokowały, tylko, że niestety z góry można przewidzieć, jak cała książka się skończy. Jest tu też trochę oryginalności, no bo w końcu ci sawanci, telepatia itd.,ale schemat pozostaje, więc jeśli nie lubisz, to nie czytaj. Nie namawiam, bo możesz się niepotrzebnie rozczarować.
      Z tym Bad Boy'em zamienionym w aniołka jest w sumie inaczej i dopiero przy drugim tomie zrozumiałam, o co autorce chodzi i moim zdaniem to jest urocze, ale więcej powiem w recenzji, żeby tu się nie rozpisywać.
      Ściskam mocno! :*

      Usuń
  8. Oj jak dobrze, że przypomniałaś mi o tej książce! :) Od dawna miałam na nią ochotę a teraz chyba wypchnę ją na początek listy i żebym znowu nie zapomniała to przeczytam ją jako pierwszą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz widzę, że nie tylko ja miałam ją w moich planach, a potem o niej zapomniałam. Cieszę się więc, że tak dużo osób sobie o niej przypomniało i mam nadzieję, że przeczyta(sz) tę książkę w najbliższym czasie. Miłej lektury!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Pierwsza myśl: przecież ja tę książkę znam.
    Druga myśl: nie, to nie ta fabuła...
    Wreszcie jednak doszłam do wniosku, że o książce słyszałam na pewno i chociaż nie mam jej na swojej półce na LC, to nie zapomniałabym okładki. Jakoś tak utkwiła mi w pamięci i jeszcze ten tytuł. I to jest najgorsze, chodzą mi te dwie rzeczy po głowie, a na książkę ochoty nie mam... I to nie tak, że nie czytam romansów czy paranormal romance, bo to nieprawda - jeżeli jest dobry, to z miłą chęcią w nim utonę. Tutaj moja niechęć jest tak nieuzasadniona, że sama tak naprawdę nie znam jej powodu. W ogóle muszę powiedzieć, że ja w ogóle myślałam, że to jakaś obyczajówka o nastolatce z problemami. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, może to skojarzenie z książką Kim jesteś, Sebastianie??
    Chociaż przedstawiłaś tę historię w sposób ciekawy, mnie tak naprawdę te wszystkie szczegóły odrzuciły jeszcze bardziej. Chyba nie mam ochoty na tak schematyczny - nawet jeśli tylko na początku - romans. A do tego ta przewidywalność... Kusi mnie jedynie motyw adopcji. Zastanawiam się, jak bardzo jest rozwinięty. A może to tylko dodatek?
    Żeby książka mnie zachęciła, musi dotykać trudnych tematów lub moich ulubionych motywów, mieć nietypową fabułę albo porządnie wzruszać. Chyba jestem zbyt wybredna...
    Zapraszam na Morriganowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehe :D Takie sprzeczne wrażenia!
      Okładka jest dobra, ale byłaby o wiele ładniejsza, gdyby nie ten czerwony pasek na samym dole z napisem "Bestseller nastolatek"-to tylko szpeci tę książkę. Ale za to tytuł jest taki ładny i kolejne z tej serii także tak intrygują.
      Czasami też tak mam-najczęściej z książkami Collen Hoover-, że moja niechęć do jakichś książek jest nieuzasadniona i nic z tym nie można zrobić.
      Nie słyszałam o "Kim jesteś Sebastianie", więc za chwilę muszę tę książkę wygooglować.
      No cóż, mówi się trudno :D Mam nadzieję, że jakąś inną recenzję zachęcę Cię do przeczytania którejś z książek.
      W sumie ten motyw adopcji, to właśnie taki dodatek. Jest trochę rozwinięty, ale nie za wiele.
      Powiem Ci, że masz bardzo ciekawy gust czytelniczy!
      Chętnie zajrzę na Morriganowe.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Brzmi to strasznie schematycznie - cicha dziewczyna, bad boy. Ale niestety dużo autorów kieruje się w tym kierunku, co niestety zaczyna robić się lekko przesadzone. Mimo wszystko serią jestem zainteresowana od dawna. Nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać, ale dla umilenia czasu - na pewno dałabym jej szansę i dam w przyszłości!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest już takie przesadzone jak trójkąty miłosne albo nieśmiałe dziewczyny zmieniające się w twardzielki. Ale chyba nic na to nie poradzimy-autorzy lubią schematy, zwłaszcza te, które dobrze się sprzedają.
      Ale ta książka zasługuje na większą uwagę. Bardzo się cieszę z tego, że dasz jej szansę.
      Buziaki! :*

      Usuń
  11. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale skoro polecasz to może kiedyś przeczytam. Skoro też nie widać tego całego romansu na pierwsz rzut oka... Chyba z takich historii wyrosłam, wolę tworzyć własne:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś było o niej głośno, a potem ucichło i ta cisza trwa do dziś. Na szczęście ja sobie o niej nie zapomniałam i bardzo się z tego cieszę. Naprawdę nie miałam pojęcia, że to romans, więc to wielki plus.
      O! Czyżbyś tworzyła własne teksty-do szuflady czy nie?
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Recenzja świetna, ale nie ciągnie mnie do tej książki. Zbyt schematyczna i przewidywalna byłaby jak dla mnie. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję *.*
      Oczywiście rozumiem Twój wybór.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  13. Wydaje mi się, że bym się przy niej męczyła. Raczej ją sobie odpuszczę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że nie każdemu przypadnie ona do gustu.
      Lepiej ją sobie odpuścić niż potem żałować zmarnowanego czasu lub pieniędzy.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Już od jakiegoś czasu mam w planach zakup tej książki.
    Niby wydaje mi się być niezwykle przewidywalna, prosta i niezbyt oryginalna, ale jest w niej coś co mnie do niej przyciąga, sprawia że bardzo chciałabym ją przeczytać.
    Pozdrawiam :)
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie czekaj tylko kupuj! *.*
      Mnie także ujęła swoją prostotą i takim magicznym klimatem. Po prostu ma w sobie to coś.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego ta książka przeszła bez echa. Ma piękna okładkę, twierdzisz, że jest lepsza od wampirków (które ja bardzo miło wspominam i mam do sagi ogromny sentyment, choć od momentu, gdy ją czytałam minęły wieki i teraz czytam coś zupełnie innego).
    Może po prostu zabrakło w sieci takich opinii jak Twoja, bo coś tam marudzisz, troszkę krytykujesz, ale finalnie zachęciłaś mnie totalnie. Tylko gdzie by to teraz zdobyć? Nigdzie jej nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że książka zasługuje na znacznie większy rozgłos niż ma obecnie.
      Bardzo się cieszę z tego, że Cię zachęciłam ^.^
      No właśnie-nigdzie jej nie ma. Polecałabym odwiedzić bibliotekę. Jest duża szansa, że będą ją mieć.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Nadrabiam zaległości, więc przybyłam i tu! xD

    O "Kim jesteś, Sky?" słyszałam nieliczne i raczej pozytywne opinie, ale uwaga, uwaga - w przeciwieństwie do ciebie - byłam przekonana, że to taki typowy zmierzchowy romansik i nie chciałam tego nawet kijem tyknąć z daleka :P

    Jednakże jak widać byłam w błędzie, więc może, ale tylko może, jeśli znajdę wolny czas (dobry żart xDDD biolchem i wolny czas? XDDD) to wypożyczę książkę z biblioteki i ją przeczytam :D

    Z serii ciekawostek - angielska wersja znalazła się w moim cudownym podręczniku od angielskiego :') I musiałam opowiadać co o niej sądzę na podstawie okładki i czy ona do mnie przemawia xDD

    Buziaki!
    Ola aka Zaczytana Iadala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc witaj! :D

      Ta książka zbiera właśnie raczej pozytywne opinie i w sumie to się nie dziwię. No wiesz co?! To nie jest żaden zmierzchopodobny twór! W żadnym wypadku. Więc życzę Ci, żebyś znalazła ten wolny czas i jak najszybciej zapoznała się z tą książką.
      OOO *.* Super! No i jak? Przemówiła do Ciebie czy nie?

      Buziaki :*

      Usuń